Gry przebaczeniami

W Katedrze Organizacji i Zarządzania prowadzane są badania dotyczące „metafizyki”  kierowania – na poziomie podświadomości i archetypów.

Jedną z metod kierowania tutaj stosowanych jest szeroko rozumiane przebaczanie. Temat jest na ogół pomijany w literaturze i raportach z badań. Tymczasem co rusz widzimy, że ktoś komuś coś wybacza, przebacza, daruje… . Jedni wybaczają, żeby okazać swa łaskawość, wyższość. Słyszymy wtedy o ułaskawieniu lub chociaż zmniejszeniu wymiaru kary. Zwłaszcza gdy adwokat dostanie „argumenty” i „przekona” kogo trzeba, to łaskawe rozpatrzenie sprawy jest prawie pewne. Wszak Temida wprawdzie ma zasłonięte oczy, ale nie ma zaszytych kieszeni i zatkanych uszu – a nawet unika deklaracji majątkowych. I już w starożytności znano maksymę: prawo jest jak pajęczyna – tygrys przeskoczy, ale każdą muchę zatrzyma.

Inni okazują wybaczenie jako swój szlachetny gest, podkreślenie swej dobroci – niemal pychy. Zwłaszcza przełożeni przez wybaczenie podkreślać mogą też swą wyższość, znaczenie, dominację – swą władzę. Wówczas „łaskawca” lubi przebaczać, ale dyskretnie też przypomni: uważaj, nie jesteś w porządku.

Takie gromadzenie przebaczeń czasem tworzy sieć, w której wszyscy są nawzajem powiązani i tylko ten jest czarną owcą, na którego jeszcze nie ma „haka”– nie ma co jemu wypominać i przebaczać. Dlatego też najczęściej szybko go „umoczą”,  aby i jemu też było co wybaczać, był swój wśród swoich – i „posłuszeństwo” też jest pewne (zwłaszcza gdy na początku składał „śluby posłuszeństwa”).

Powstaje wówczas swoista zmowa społeczna – nie mylić z umową społeczną, o której pisano już w osiemnastym wieku jako ówczesnej koncepcji przejścia od monarchii do parlamentarnej demokracji.

Takie wzajemne powiązania przez „wyrozumiałość” i wybaczanie tworzą jakby drugą warstwę życia, nazywaną jako schizofrenia społeczna: zamiast porządku kwitnie zamiatanie -najpierw pod dostojne dywany, a następnie (na zasadzie  grawitacji przyzwoleń w procesach społecznych)   pod zwykłe wykładziny podłogowe, a nawet linoleum. Że powstaje w ten sposób kompost społeczny, fermentujący co rusz dookoła – historia i codzienność dają liczne przykłady. Nawet powstają usprawiedliwienia,  np. min. Belki przy zeznawaniu w aferze Amber Gold: przecież wszyscy wiedzieli… .  Lub budzi wręcz wyrazy współczucia: był taki pełnosprytny, a podstawili mu nogę, pewnie  z zazdrości… .

Warto dodać, że jawność, trwałość  oraz  spójność zasad i norm społecznych – ustalanych przez instytucje, tworzące system społeczny – pozwala na redukcję kosztów nadzoru procesów społecznych i postaw. Sami uczestnicy bowiem oceniają się wzajemnie, zaś  przestrzeganie zasad i norm  jest nagradzane także przez pozytywną samoocenę. Prowadzi to do samoregulacji procesów społecznych, określanej jako ład społeczny.

Ale z kolei  może być to sprzeczne z interesami instytucji (ludzi w nich zatrudnionych) utrzymujących „porządek”. Dlatego niekiedy „miotła potrzebuje śmieci”, zaś „dobro” może potrzebować „zła” jako tła, aby mogło być widoczne, cenione i wręcz niezbędne („szlachetna miotła potrzebuje brudnych śmieci”).

Inny motyw wybaczania – to udawana naiwność; w polityce określają takich jako pożyteczni idioci. Tak w czasach stalinowskich określano zachodnich intelektualistów, którzy głosili peany o sukcesach bolszewickiej Rosji po gościnnych wizytach w tym państwie. Po latach dopiero okazywało się, jak często taką „naiwność” wspierały także sute honoraria… .

Współcześnie też medialne łkania o pokoju niekiedy tylko maskują grę interesów według odwiecznej reguły: złe czasy (dla jednych) są dobrą okazją do świetnych interesów  (dla innych), zaś od wieków dalej „hipokryzja jest hołdem oddawanym cnocie”

I na koniec – jeszcze jedna metoda gry przebaczeniami. Zmieszanie w człowieku krańcowości, przeciwieństw (np. szlachetności i egoizmu ) powoduje ambiwalencję, napięcie wewnętrzne – zwłaszcza gdy wymagania są idealne, a nie realne. To wyzwala poczucie winy i niedoskonałości, a więc umożliwia  „grę na strunach” (umiejętnie napinanych) przez polityków czy „wychowawców” w różnych sektach. Gra na „brudzie” człowieka i jego „oczyszczaniu” może też przypominać zasadę kija i marchewki, wykorzystywaną poza refleksją, poza świadomością – jako gra przebaczeniami na poziomie archetypów.